czwartek, 28 listopada 2013

Spamalot

O Spamalocie już pisałam.
Żeby się nie powtarzać, krótko: Król Artur + Monthy Python + piosenki = prawie dwie godziny śmiechu.
Podobało mi się bardzo i chętnie obejrzałabym jeszcze raz. Najchętniej kilka razy. Nawet to, że momentami, z mojego miejsca nie widziałam dokładnie co się działo na scenie, nie przeszkadzało. Bawiłam się naprawdę znakomicie. A aktorzy na scenie wydawali się bawić równie dobrze jak publiczność.
Jeżeli lubicie humor Pythonów jest to pozycja obowiązkowa. Jeżeli nie - idźcie i tak, wyjdziecie naładowani pozytywną energią, z uśmiechem i podgwizdując pod nosem.



A jeśli chcecie wraz z obsadą szukać Graala to koniecznie miejsce D1.