sobota, 7 grudnia 2013

Dziwny Przypadek Psa Nocną Porą i "relaxed performance". Recenzja

Spektakl The Curious Incident of the Dog in the Night-Time powstał na podstawie powieści Marka Haddona pod tym samym tytułem. Głównym bohaterem i narratorem książki jest Christopher Boone, 15-latek mieszkający w Swindon w Wielkiej Brytanii. Christopher ma fotograficzną pamięć, jest rewelacyjny z matematyki ale cierpi także na zespół Aspergera (mimo że nigdzie wprost nie jest to w książce napisane) i żyje głównie we własnym świecie.

Akcja zarówno powieści jak i spektaklu rozpoczyna się, gdy pewnej nocy Christopher znajduje zamordowanego psa sąsiadki i postanawia rozwikłać zagadkę jego śmierci.
Spektakl początkowo wystawiany w National Theatre, później przeniesiony do Apollo Theatre okazał się ogromnym sukcesem. Sztuka zdobyła najwięcej nagród Oliviera w historii, aż siedem, w tym za najlepszą sztukę, reżyserię i za pierwszoplanową rolę męską (Luke Treadaway). Mimo, że książka jest wydawałoby się niemożliwa do przełożenia na język teatru, reżyserce Marianne Elliot udało się to znakomicie.

Scenografia jest bardzo prosta - kilka białych pudełek i krzesło. Cała scena jest ogrodzona trzema ścianami, w nich znajdują się różne schowki i drzwi. Najważniejszą jednak rolę w przedstawieniu odgrywają efekty świetlne. Tego nie da się opisać, to po prostu trzeba zobaczyć!


Sztukę widziałam pod koniec czerwca, byłam wtedy w Londynie tylko na kilka dni. Jedyny wolny termin którym dysponowałam było to sobotnie popołudnie, a akurat wtedy sztuka była wystawiana jako "relaxed performance". I sama nie wiem czy bardziej byłam zachwycona spektaklem, ideą takiego przedstawienia czy też atmosferą panującą w teatrze.

Idea "relaxed performance" jest taka, by ludzie z różnymi rodzajami niepełnosprawności intelektualnej (zespół Downa, autyzm, zespół Aspergera, zaburzenia sensoryczne i komunikacyjne) mogli cieszyć się spektaklem bez bycia narażonym na stres. Zazwyczaj takie przedstawienia mają lekko zmodyfikowane efekty dźwiękowe i świetlne, widzowie mogą wiercić się, wstawać i wychodzić w czasie sztuki, nie muszą także być idealnie cicho. Cały parter i pierwszy balkon jest zarezerwowany dla publiczności potrzebującej takiego "zrelaksowanego" spektaklu, drugi i trzeci balkon są dostępne dla zwykłych widzów.


Udało mi się dostać miejsce w pierwszym rzędzie drugiego balkonu, więc miałam rewelacyjny widok nie tylko na scenę, ale także na reakcje widowni. I muszę przyznać, że dawno nie widziałam tak zdyscyplinowanej publiczności. Niemal nikt nie kaszlał (zmora wszystkich przedstawień), nikt jakoś specjalnie się nie kręcił, mało kto szeptał. Widzowie (w większości młodzież i starsze dzieci) oglądali sztukę w ogromnym skupieniu, śmiejąc się wtedy gdy reszta teatru. Jedyna różnica w reakcjach była podczas scen, gdy ktoś dotykał Christophera bez jego pozwolenia, lub gdy używał on niecenzuralnych słów. Słychać było wtedy głośne westchnienie i szepty "tak nie wolno!".  W czasie przerwy udało mi się zamienić kilka zdań z opiekunką jednej z grup. Powiedziała, że dla jej podopiecznych sama świadomość, że nie muszą być cicho i nieruchomo przez dłuższy okres czasu jest najważniejsza. A ponieważ czują, że sztuka jest specjalnie dla nich, starają się zachowywać jak najlepiej.

Odtwórca roli Christophera, Luke Treadaway zachorował w dzień spektaklu, więc teatr wydrukował dla każdego widza specjalne ulotki wyjaśniające zmianę w obsadzie. Były na nich zdjęcia aktorów i prosto wyjaśniony powód dlaczego inny aktor niż na plakatach będzie występować, wszystko to, by jak najbardziej zminimalizować negatywne skutki zmiany.

Pod koniec spektaklu aktorzy wrócili na scenę wraz z autorem adaptacji Simonem Stephensem by wziąć udział w krótkim Q&A. Pytania padające z widowni były najróżniejsze - od rasy szczeniaczka występującego w jednej ze scen, bo techniczne szczegóły adaptacji. Jedno z nich wprawiło jednak w osłupienie całą obsadę. Dziewczynka, około 12-letnia wstała i zapytała się Johnnego Gibbona (odtwórcy roli Christophera tego dnia) "a u ciebie co zdiagnozowano?". Simon wyjaśnił jej że Johnny jest aktorem i tylko tak dobrze zagrał. Stało się to między innymi dzięki temu, że spędził sporo czasu w szkole dla dzieci z syndromem Aspergera przygotowując się do roli...

Spektakl nadal można oglądać w Apollo Theatre (do 25 października 2014r). Bilety na ostatni balkon są do nabycia za już 15 funtów. Codziennie o 10 rano teatr wypuszcza także pulę daily tix, również za 15 funtów.

Uważam, że jest to jedna z najlepszych sztuk jakie widziałam. W pełni zasłużyła na wszystkie nagrody i 5-cio gwiazdkowe recenzje.
Magia teatru w pełnym tego słowa znaczeniu.