wtorek, 17 marca 2015

Henry IV part 1 - recenzja

Zimą 2014 roku RSC i Gregory Doran kontynuowali przygodę z drugą tetralogią Szekspira. Najpierw w Stratford-upon-Avon, a później w londyńskim Barbican Centre wystawiono obie części Henryka IV. Wybrałam się tylko na część pierwszą i wyszłam dość zadowolona. 

wszystkie zdjęcia ze strony RSC
Przedstawienie przygotowały te same osoby co "Ryszarda II", począwszy od reżysera i scenografa (Gregory Doran, Stephen Brimson Lewis) po choreografa walk (Terry King). A gdyby ktoś miał wątpliwości, że oglądamy "sequel" to w otwierającej spektakl scenie na kilka sekund pojawia się postać w białej szacie, z długimi brązowymi włosami i w koronie.


Zresztą wizualnie sztuki były bardzo podobne, choć jednocześnie zupełnie różne. Muzyka, kostiumy to wszystko nadal utrzymane było w klimacie czasów, kiedy toczyła się akcja. Bardzo bogate, bardzo ładne bez ekstrawagancji, udziwnień czy uwspółcześniania. Za to scenografie, w Ryszardzie II w dużej mierze zwiewne i prawie nie istniejące, tutaj były bardzo solidne. Drewniane konstrukcje nieustanie otaczały scenę. Były ścianami pałaców, karczmą, czy w końcu lasem i polem walki.


Żadna, nawet najładniej wyglądająca sztuka, nie obroni się, jeżeli nie jest dobrze zagrana. Ta była. Antony Sher jako Sir John Falstaff i Alex Hassell jako Hal stworzyli udany duet, a grający Hotspura Trevor White kradł większość scen, w których występował. 

Kiedy oglądałam sztukę była to tylko plotka, teraz już wiemy, że Alex Hassell jesienią tego roku ponownie wystąpi w RSC, zagra Henryka V.


Przed spektaklem wzięłam udział w wycieczce po Barbican Centre. Nasza niewielka, licząca ok 10 osób grupka, obeszła wszystko: od piwnic po balkony. Zabawiani historiami, anegdotkami i plotkami, wraz z naszym przewodnikiem zajrzeliśmy do garderób i magazynów, a nawet spędziliśmy kilka minut na scenie, nim aktorzy rozpoczęli przygotowania do przedstawienia. Później, z balkonów, udało nam się podejrzeć fragment próby i podsłuchać rozgrzewkę wokalną.  

Jeżeli kiedykolwiek będziecie mieli okazję, koniecznie wybierzcie się na taką wycieczkę. Barbican Centre jest ogromne, kryje wiele tajemnic i naprawdę dziwię się, że nikt z pracowników jeszcze się nie zgubił.